niedziela, 13 marca 2016

Raport wzrostu liliowców

Po około miesiącu liliowce są już naprawdę spore. Co ciekawe kilka z nich jest pozbawionych chlorofilu. Pierwszy raz się z czymś takim spotykam. Zobaczymy jak będą się dalej zachowywać.



piątek, 4 marca 2016

No to przyszła :)

Na chwilkę wyjrzało słońce i roztopiło część leżącego jeszcze w zakamarkach ogrodu śniegu. Zrobiło się cieplutko i przyjemnie...

I wtedy je zauważyłam:








Znalazłam też jeden przebiśnieg. Jakoś nie mogę się dochować większej ich ilości :(


czwartek, 3 marca 2016

Wiosno, gdzie jesteś?

Jeszcze w niedzielę była wiosenna pogoda. Słońca co prawda nie było, coś mżyło, ale temperatura była całkiem znośna. Od poniedziałku wróciła zima... Zasypane jest równo. Niby śnieg się topi, niby jest na plusie, ale paskudnie jest jak cholera.

Na pocieszenie kilka zwiastunów z ogrodu:



























Jak widać pełno jeszcze liści, gałęzi i innych śmieci. Mam taką metodę, że liście sprzątam wiosną. Jak sprzątałam jesienią to i tak zawsze nawiało nowe, a tak jedna robota i gotowe.

wtorek, 16 lutego 2016

Plany, plany, plany...

W planowaniu to ja mistrzem nie jestem. Tak już mam. Działam spontanicznie i entuzjastycznie. Ale czasami trzeba się przełamać i jakiś ogólny plan działań na nadchodzący sezon zrobić. To do dzieła...

Mam w ogrodzie kilka takich miejsc, których zdjęć raczej nie pokazuję. Ale nadszedł czas, żeby się z nimi zmierzyć.

Miejsce nr 1:




To południowa strona domu, a zarazem najbardziej obsadzona z tych nieogarniętych. Patelni tu jednak nie ma, bo z drugiej strony rośnie bez mała las.... Przy bliższej podporze rośnie fioletowy powojnik (chyba Sikorski), a przy drugiej aktualnie nie rośnie nic. Marzy mi się tam pnąca róża, ale jeszcze nie wiem jaka odmiana... Poza tym trzeba tam wykopać rudbekie i maki. I co dalej??? No właśnie tu jest problem. Najchętniej dosadziłabym róż i liliowców, ale wtedy wiosną byłoby dość pusto...

Miejsce nr 2.




Jak widać poprzedniego, potwornie suchego lata kilka iglaków nie przetrwało. Na miejsce cyprysa przed żywopłotem posadzę innego. Takiego rachityka, którego nazwy w tej chwili nie pamiętam. Oczko sukcesywnie zasypujemy. Z lewej strony, pod siatką ma powstać podniesiona rabata dla cieniolubnych: rh, hosty, paprocie, prymule i może coś jeszcze. Trzeba nawieźć tam ziemi i umocnić kamieniami.

Miejsce nr 3.




To zachodnia strona ogrodu. Żywopłot wygląda dramatycznie. Susza i korzenie lipy sąsiada wykończyły kolejne tuje. A cyprysom skutecznie utrudniły wzrost. Do tej pory rosły tu cukinie, papryki i pomidory, ale już nie będą. Berberysy idą do wywalenia, a kalikarpy do przesadzenia. Chcę dosadzić tu oczywiście liliowce, ale może jeszcze jakieś peonie, róże, forthergillę i magnolię szerokolistną. I oczywiście mnóstwo jednorocznych roślin.

Co się uda zrealizować czas pokaże :)

piątek, 5 lutego 2016

No to start!

Wczoraj wieczorem co prawda spadł śnieg, ale podobno to już ostatnie podrygi zimy. Ja sezon wiosenny uważam już za otwarty. W poniedziałek uskuteczniałam regularne grabienie i przycinanie zeszłorocznych pędów. Nie dużo, spokojnie, ale już porobiłam.

Nie mogę się nacieszyć każdym kiełkującym symptomem wiosny. Powychodziły już tulipany, krokusy, czosnki i szafirki. Kiełkuje rozchodnik i goryczka. Drzewa mają coraz widoczniejsze pąki.

Cudnie jest!!!


poniedziałek, 25 stycznia 2016

Marzenie o wiośnie

Zbliża się moja najukochańsza pora roku - wiosna. Wtedy odżywam, tak jak cała przyroda. Czuję, że dam radę. Czuję, że mogę wszystko. Miliony pomysłów kłębią się w mojej niespokojnej głowie. Co zmienić, co przesadzić, co przerobić, co zrobić nowego. Jakie kolory, jakie dekoracje... Dosłownie szaleństwo.

Pierwszą rzeczą, którą robię każdego sezonu jest stratyfikacja nasion liliowców. Są na to różne sposoby. Ja po prostu w drugiej połowie stycznia wsypuję wszystkie zebrane nasiona do woreczka. Dosypuję garść ziemi i delikatnie zwilżam wodą. Zakręcam torebkę i wrzucam do lodówki uprzedzając domowników, co by się nie pozbyli dziwnego pakunku. Po miesiącu widać pierwsze kiełki. Znaczy do tej pory było widać. Jak będzie teraz, to się okaże.

Siewek w ogrodzie rośnie już kilka, jednak żadna jeszcze nie kwitła. Może w tym roku nadejdzie ich czas? A może nie przetrwają zimy po tak ciężkim lecie? Zobaczymy.

Sniegi topnieją, temperatura na plusie. Wiosna się zbliża :)

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Czas zmian

Zima.

Za oknem pada śnieg, w kominku trzaska ogień, kot śpi na fotelu. Frużek. Bo jest jeszcze Leila... Ale gdzie ona śpi nie mam pojęcia.

Myśli wybiegają już do wiosny, do ciepłych dni. Do siania, przesadzania, podziwiania każdego budzącego się pąka, radości z każdego przyrostu. Ale zima to też świetny czas na opowieści. I ja dziś taką opowieść zaczynam...

Dawno, dawno temu kupiliśmy dom z działką. Wróć...

Dawno, dawno temu kupiliśmy wysypisko śmieci z ruderą. Wyglądało to jak zabudowania w Kosowie po wojnie. Zero okien, drzwi, ślady zamieszkiwania przez bezdomnych i miejsce po ognisku w podłodze. Piece kaflowe w stanie rozkładu, wiszące stropy, kolekcja butelek pretendująca do zapisu w Księdze Guinessa. Na terenie nie lepiej. Hałdy śmieci, dżungla. Co było robić. Zakasaliśmy rękawy i wzięliśmy się do pracy. Oczyściliśmy teren, zburzyliśmy część domu, reszta została odbudowana i można było zacząć myśleć o ogrodzie. Miałam zapał, trochę wiedzy, trochę roślin i wystartowałam. Po siedmiu latach wygląda to mniej więcej tak:

















A o wszystkim będę po kolei pisać...